Jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych stylistek, znaną bardziej niż niektóre jej klientki (Anne Hathaway, Demi Moore, Cameron Diaz - by wymienić kilka). Dorobiła się nawet hitowego reality show bazującego na jej pracy i życiu rodzinnym. Ale Rachel Zoe pracowitością i ambicją przypomina Karla Lagerfelda, angażując się w kolejne przedsięwzięcia. Od ponad roku prowadzi własną markę, mocno osadzoną w stylistyce lat 70.
Do kolekcji przemyca to, co sama nosi - spodnie z rozszerzoną nogawką, małe żakiety, sztuczne futra i tony dodatków. Chociaż bycie świetnym stylistą nie oznacza sukcesu w tworzeniu własnych kolekcji, debiut Zoe spotkał się z przychylną opinią kupców i dziennikarzy mody.
W najnowszej kolekcji zespół kreatywny Zoe przełamał dominującą dotąd estetykę boho z lat 70 na rzecz eksperymentów z nowymi formami. W kolekcji widać przede wszystkim doskonałe krawiectwo - pięknie skrojone garnitury oscylujące stylem między latami 60 a 70. Nie zabrakło sztucznych futer i długości maxi, które tym razem zmysłowo rozcięto. Nowa kolekcja jest dużo bardziej wyważona, czysta, praktyczna. W ubraniach Zoe trudno doszukać się szczególnych innowacji, to raczej przemyślane propozycje ponadczasowych must-have.