Ania Kuczyńska jest mistrzynią interpretacji. Kolekcje projektuje zainspirowana rozmaitymi zjawiskami z dziedziny kultury czy sztuki, sięgając do tak odległych cytatów jak Diana Ross i symbole liturgiczne. Od kilku sezonów w głowie projektantki obecne są Włochy, co bynajmniej nie oznacza stylu włoskich mam z wybiegu Dolce &Gabbana. Ania Kuczyńska mniej niż formą, interesuje się treścią, duchem. Przywołuje włoską zmysłowość, poskramiając oszczędnością.
Nowa kolekcja nosi nazwę Stromboli, jak włoska wyspa wulkaniczna, nieduża, położona kilkadziesiąt kilometrów od Sycylii, żyzna. To tam kończyła się podróż do wnętrza ziemi Julisza Verne'a. To także tytuł filmu Roberto Rosselliniego z Ingrid Bergman. Klimat tajemniczej, sensualnej Stromboli zainspirował Anię Kuczyńską do stworzenia równie nieoczywistej kolekcji. Kolory wyspy znalazły odzwierciedlenie w ciemnych granatach, czerniach i szarościach miękko układających się materiałów.
Ania
Kuczyńska zręcznie wykorzystuje cytaty. Opowiada ciekawe historie,
inspiracje przerabia na swój stały, niezmienny styl. W oszczędności,
potrafi wydobyć zmysłowość. Stromboli jest jednak dla mnie kolekcją
nierówną. Znajduję w niej wiele wspaniałych, intrugujących propozycji
(sukienki i płaszcze jak w pierwszym i drugim rzędzie powyżej), jak również rzeczy które
sprawiają wrażenie ledwo co zaczętych, przy czym nie są one niedokończone w sensie minimalistycznej formy, ale po prostu brak mi w nich wykończenia lub tego samego rodzaju eksperymentowania z krojem i detalem, co w innych projektach.
Kolekcje Ani są odrębną historią w kategorii mody polskiej. Ich wartość estetyczna nie jest mierzona ilością celebrytów czy publikacji w magazynach. Do projektantki dociera bardzo określony klient i on Stromboli na pewno nie będzie zawiedziony.
zdjęcia - Jakub Pleśniarski dla aniakuczynska