środa, 20 lipca 2011

progres


Jeszcze parę lat temu na hasło Balmain większość osób wzruszała ramionami, nie wykazując śladu zainteresowania. Dom mody założony w 1945 roku przez Pierre’a Balmain powoli stawał się sentymentalnym reliktem. Z modowego niebytu wyłonił go dopiero Christophe Decarnin. Począwszy od pierwszej kolekcji z 2005 roku, Decarnin stawiał na ostrzejszy, bardziej rock&rollowy styl. Szybko zyskał uznanie francuskiej prasy oraz klientek na całym świecie, gotowych zapłacić obłędne sumy za t-shirty podarte według wzoru projektanta. Metka Balmain nabrała prestiżu, mimo że Decarnin konsekwentnie lansował rock&rollowy styl. Francuski projektant przywrócił modę na glam rock lat 80, pokazując na wybiegu żakiety z szerokimi, mocno zarysowanymi ramionami i cekinowe sukienki. Decarnin trafił idealnie w gust ówczesnej stylistki francuskiego Vogue’a Emmanuelle Alt, która trzy lata temu mocno przysłużyła się zapanowaniu prawdziwej Balmainii. Dziś już jako redaktorka Vogue Paris pozostaje wierna francuskim markom i ciuchy Balmain nosi na zmianę z tymi od Isabel Marant.

 Jesień zima 2011/2012

Zasług Decarnina wobec Balmain nie da się umniejszyć, jednak mimo popularności jaką jego projekty cieszyły się wśród klientek, prasa coraz częściej krytykowała Francuza za powtarzalność i uporczywe trzymanie się jednego stylu. Ostatnie kolekcje Balmain były dość przewidywalne i niezbyt nowatorskie, stanowiły raczej swobodną wariację na temat jednej sylwetki. Decarnin postawiono pod olbrzymią presją, spekulując na temat jego umiejętności. Spiralę plotek nakręciła także nieobecność projektanta w trakcie pokazu kolekcji na jesień zimę 2011. Decarnin był wówczas leczony, prawdopodobnie na depresję. Niedługo później zarząd Balmain poinformował, że projektant opuścił firmę.  


Ostatnia kolekcja Decarnina wpisuje się w typową dla niego estetykę, jednak tym razem projektant dodał nieco folkowych elementów, rezygnując z cekinów czy ćwieków. Dotychczas mocna sylwetka zyskała luźniejszej formy, w kolekcji pojawiły się dzianiny i miękkie materiały. Nie zabrakło patchworkowych mini oraz obcisłych rurek z patynowanej skóry, choć plotkowano, że wszelkie nowości z tej kolekcji, takie jak kombinezony, to zasługa Melanie Ward, nowej stylistki marki. Wygląda na to, że Decarnin pożegnał się z firmą w odpowiednim momencie, będąc na skraju wyczerpania i kreatywnej swobody.




Nowym projektantem Balmain został Olivier Rousteing, który pracuje dla marki od trzech lat. Pierwszą kolekcją stworzoną przez Rousteinga jest resort 2012. Podobnie jak jego poprzednik, Rousteing zna się na szyciu – spodnie są idealnie dopasowane, marynarki świetnie skrojone. 25-latek zadebiutował całkiem mocną kolekcją utrzymaną w rockowym duchu Decarnina, wprowadził jednak sporo nowości. Patchworkowe mini z cekinów zostały zastąpione plemienno graficznymi wzorami, smokingowe żakiety nabrały więcej klasy. Młody projektant wniósł także więcej swobody – za dużych t-shirtów, miękkich dzianin i lejących się jerseyów. Pojawiły się także długości maxi, uzupełniające dotychczasowe propozycje Decarnina. Widać, że marka zaczyna myśleć o akcesoriach, pierwszym krokiem w tym kierunku są świetne i zróżnicowane modele butów, czego do tej pory brakowało.




 Kolekcje resort z reguły są bardziej casualowe i swobodniejsze, jednak ta od Balmain doskonale łączy wygodę z klasą i wyrafinowaniem. Widać, że Rousteing szanuje dokonania poprzednika, ale nie boi się także postawić na swoje pomysły.




 Wszystkie zdjęcia pochodzą z style.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz