niedziela, 2 października 2011

jil sander spring summer 2012

Zachwyciła mnie pewna abstrakcyjność tej kolekcji, jej mocne związanie ze sztuką. Raf Simons na nowo interpretuje minimalizm Jil Sander, robi to po swojemu, choć z dużym ukłonem w stronę założycielki marki. W tym sezonie posłużył się czystą, precyzyjną geometrią, proponując wyraźnie zarysowane sylwetki o prostych liniach.




Sporym zaskoczeniem są dla mnie dodatki przełamujące surowość form, kobiece toczki i woalki, a także organiczne wzory uczynione jednym z głównych motywów kolekcji. Cenię Rafa Simonsa za konsekwencję i precyzyjną, trzeźwą wizję, która nie polega na efekciarstwie i sezonowej przydatności.



źródło: style

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz