Co sezon niecierpliwię wyczekuję kolekcji Ani Kuczyńskiej. Wiem, że nie pójdzie na łatwiznę, nie postawi na skandal, nie zaoferuje bylejakości oprószonej dla efektu kolorowym lukrem. Kiedy pojawiły się zajawki letniej kolekcji, byłam zaintrygowana. Projektantka wspomniała bowiem, że do pracy zainspirowały ją czasy słynnego studio 54. Ostentacyjnie dekadenckie stroje Bianci Jagger czy luksusowo cekinowe kombinezony Diany Ross nie są tym, co kojarzyłoby się z firmowym minimalizmem Ani Kuczyńskiej. Wszystko stało się jasne po piątkowym pokazie Pinaty.
O samym pokazie pisano dużo. Że tłum, że niewiele osób mogło zobaczyć pląsy modelek, tańczących w rytm disco wewnątrz butiku. Że gościem specjalnym była Doda, i jak to Doda, prowokowała gołą pupą i wyzywającymi ruchami. Nie jestem specjalną fetyszystką damskich pośladków, więc goła pupa Dody nie przysłoniła mi kontekstu, w jakim wymieniona część ciała się znalazła. Jak większości gości, niedane było mi dokładne obejrzenie pokazu. To, co udało mi się zobaczyć, wymagało sporej gimnastyki. Pozostawało jedynie chłonąć atmosferę, która, przyznaję może naiwnie, była genialna. Dobra muzyka, błysk fleszy, migające między ludźmi modelki, mocna energia. Zaostrzyła apetyt na to, by kolekcję zobaczyć w całości i ze szczegółami.
Po obejrzeniu zdjęć z lookbooka, wszystko układa się w całość. Zaskakującą, sprawnie pomyślaną. W wykonaniu Kuczyńskiej, minimalizm może być sexi. Może być ostentacyjny, prowokujący, pozostając przy tym niezaprzeczalnie wysmakowany. Proste bluzki zyskują dzięki odważnym rozcięciom, baskinki dodają kobiecości. Oszczędna zmysłowość brzmi jak oksymoron, ale u Kuczyńskiej wszystko tworzy logiczną całość. Doskonałe materiały, konkretne faktury i proste kroje powściągają luksusowy styl lat 70. Kolekcję rygorystycznie spina ograniczona paleta, zapewniając czystość linii i estetyczny porządek.
Mimo oczywistych inspiracji, Pinata jest niesamowicie nowoczesna, świeża. Minimalizm ze szczyptą dekadencji zyskuje nowego wymiaru. Jednocześnie nowatorski i klasyczny, w moim subiektywnym odczuciu, stawia Anię Kuczyńską na piedestale polskiej mody.
źródło: aniakuczynska
Gdybym tylko mogła, na listę życzeń wpisałabym połowę tej kolekcji... na razie nie mogę, więc przyjdzie mi tylko o niej napisać ;)
OdpowiedzUsuń