Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polscy projektanci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polscy projektanci. Pokaż wszystkie posty

środa, 16 maja 2012

łukasz jemioł jesień zima 2012/13


Entuzjastycznie przyjętą kolekcją Australia, Łukasz Jemioł wysoko ustawił poprzeczkę nie tylko innym projektantom, ale także sobie. Dobra organizacja, ciekawa scenografia, solidne ubrania - wszystko składało się na image dojrzałego projektanta z określoną wizją. Nie można tego powiedzieć o wczorajszym pokazie. 
Po pierwsze, zawiodło miejsce - wąskie korytarze i małe pomieszczenia Galerii Porczyńskich. Kolejnym słabym punktem była prezentacja kolekcji, inspirowanej latami 20, a pokazanej wśród XVIII wiecznego malarstwa portretowego.
Projekty nawiązywały do stylistyki art deco - Jemioł sięgnął po cekiny, zderzając je z innymi fakturami. Formy potraktował raczej swobodnie, stawiając na luźniejsze sylwetki. Nie zagrały kolory, dość monotonne szarości przełamane niezgrabnie dziwnym odcieniem błękitu i zieleni. Widać było także problemy z wykończeniem.
Z plusów, Łukasz Jemioł trzymał się swojej sprawdzonej formuły na okrycia wierzchnie - wojskowe płaszcze z podniesionym kołnierzem, postrzępione kożuchy z asymetrycznym zapięciem, w mniej oczywisty sposób nawiązywały do lat 30. Jednak w całości, kolekcja nużąca i w dużej mierze bez pomysłu. Zabrakło spójności, dominującej idei, która nadałaby ton.







source - lamode, me

środa, 18 kwietnia 2012

soft

soft&slow parafrazując nazwę niedawno otwartego portalu (więcej tu). Tak projektują kobiety dla kobiet. Jest miękko, delikatnie, dziewczęco. Bez zadęcia i przesłodzenia. W idealnym świecie, tak wyglądałoby lato i garderoba na ten sezon.


Justyna Chrabelska od zawsze projektuje miękko i kobieco. Trzyma się delikatnej palety kolorystycznej, której towarzyszy skala szarości i czerń. Formy są rozluźnione, sylwetki zrelaksowane, na wydechu. Łatwe, użytkowe, ładne. Kolekcja jest czysta, delikatna, przywołuje same przyjemne skojarzenia - u mnie rozbudza apetyt na aksamitny, lekko słodki krem. By nie przesadzić, pastelowe kolory i miękkie materiały przełamane są sportowym sznytem.





W najnowszej kolekcji Natalii Siebuły widać przede wszystkim luźną formę i rozmyte kolory. Jest bardzo prosto, z wyróżnieniem pojedynczego detalu. Konstrukcje nie są skomplikowane, dzięki czemu ubrania bardzo łatwo "oswoić" na codzień.  Są delikatne, ale nie do końca dziewczęce, a bardziej oszczędne. Wyciszone, dzięki niemal wybielonej kolorystyce.



Choć marka est bye eS. istnieje od 2009 roku, z projektami Gosi Sobiczewskiej spotykam się po raz pierwszy. Wiosna lato 2012 zapadła mi w pamięć dzięki wdzięcznym fasonom i ciekawym połączeniom materiałów. Jest dziewczęco, ale z przymrużeniem oka, prosto, ale niejednolicie. Słodycz i lekkość podane w nieoczywisty sposób, a kontrasty pomiędzy kolorami i fakturami są ładnie zbalansowane. Nie jestem fanką stylizacji z lookbook'a marki (który znalazł się zresztą na stronie włoskiego Vogue'a), dlatego tu pokazuję bardziej czystą wersję znalezioną na cloudmine


source

  JustynaChrabelska
nataliasiebula
 cloudmine

środa, 21 marca 2012

mea szearim

Nowa kolekcja Oli Kawałko to przede wszystkim warstwy. Ułożone umiejętnie, zastosowane rozważnie, harmonijnie budują całą sylwetkę. Ubrania wydają się być oszczędne, mimo użycia rozmaitych faktur. "Mea Szearim" nawiązuje do tradycji żydowskiego ubioru, choć nie tylko. Z kolekcji, noszącej nazwę najbardziej ortodoksyjnej dzielnicy w Jerozolimie, przebija skupienie, dojrzałość. Inspiracje podane są w sposób dosłowny - za nadruki służą cytaty z prozy hebrajskiej, pojawiają się charakterystyczne nakrycia głowy. Ale żydowskich zapożyczeń szukać można również tam, gdzie są mniej oczywiste. Tradycyjny męski ubiór został potraktowany jako punkt wyjścia dla stworzenia nowoczesnej kolekcji damskiej.  Inspiracje czuć w powściągliwości sukienek i płaszczy, w skromności, którą czyta się mimo prześwitów, czy gołej skóry. Gra dużo elementów, ale w wyważony sposób. Podziwiam wszechstronność tej kolekcji - w ofercie znajdują się niemal wszystkie części garderoby, nie zapominając o dodatkach.




photography: Agata Mendziuk
hair and make-up: Aga Hodowana

model: Karolina / Mango

asysta: Kasper Konkol
buty: Sebastian Powierza

source - ultrazurnal

sobota, 17 grudnia 2011

mariusz przybylski digital

Mariusz Przybylski kojarzy mi się ze świetnie skrojonym, niebanalnym, nieco androgenicznym garniturem. Z oszczędną zmysłowością i balansowaniem pomiędzy konwencjami. Na granicy była także jego najnowsza kolekcja. Było futurystycznie i geometrycznie (wreszcie scenografia, która pozwoliła odpocząć od mocno eksploatowanych postindustrialnych hal), ale czy nowatorsko? Jeśli chodzi o część damską zabrakło mi świeżości i nonszalancji. Za dużo błysku, a przed kiczem kolekcję broniły jedynie oszczędne kroje. Mocno wieczorowe cekiny i frędzle wyglądały nieco przypadkowo i wtórnie, pobrzmiewając echem lat 80. Zdecydowanie lepiej wypadły mniej ekstrawaganckie pomysły, klasyki Przybylskiego - garnitury. Perfekcyjnie skrojone nie tylko na męską sylwetkę, w mniej oczywisty sposób podkreślały kobiecą zmysłowość. 
Całość wydaje się być zbyt mocno różnorodna, przy jednoczesnej powtarzalności form. W męskich propozycjach widać dużo bardzo ciekawych interpretacji minimalizmu lat 90, nawiązujących do projektów Helmuta Langa czy Hedi Slimane. Dużo interesujących detali - konstrukcyjnych szwów, zamków błyskawicznych czy patchworkowych połączeń. Natomiast w innych propozycjach pewna toporność, ciężkie moduły z cekinów, męcząca geometria. 
Tą kolekcją Przybylski wiele obiecuje, pozostawia niedosyt.  Brak powściągliwości pewna i oczywistość studzą zapał, by okrzyknąć go mistrzem modernistycznej konstrukcji. Natomiast w nowatorskich połączeniach, zaskakujących detalach, nieoczywistych materiałach leży niesamowity potencjał, nadzieja na nowoczesny, lekki minimalizm, wysmakowaną oszczędność. Czekam.






źródło: koktajl, plejada

czwartek, 1 grudnia 2011

robert kupisz zima 2012

Po rock&rollowym pokazie w marcu, Robert Kupisz zaskoczył sentymentalną oprawą zimowej kolekcji. Projektanta tym razem zainspirowała poezja Baczyńskiego i losy młodego pokolenia w II wojnie światowej. Temat ciężki i kontrowersyjny, bo jak tu zestawiać olbrzymi tragizm z trywialnością mody? Jedni się oburzają, widząc orły na koszulkach czy powstańcze opaski na ramieniu, ja jestem zaintrygowana, jak dobrze te symbole wpisują się w estetykę Kupisza. Mimo, że kolekcja ma zupełnie inny wydźwięk, pod względem stylu niedaleka jest od poprzedniej. A czy projektant naruszył pewną granicę, posługując się dosłowną stylizacją, zależy od indywidualnego poczucia tego, co dla każdego z nas oznacza patriotyzm.



Skupiając się na sednie, czyli na ubraniach. Pokaz nawiązywał do historii, rozpoczął się od przemarszu grzecznych białych koszul i dziewcząt w warkoczykach. W tle Anna Maria Jopek  śpiewała wojenne szlagiery. Później było już coraz bardziej "partyzancko". Kupisz zastosował wiele powtórzeń - modelki prezentowały oversizeowe tuniki i swetry, modele kurtki z suwakami. Zmieniła się nieco kolorystyka, która z szarości oparła się bardziej na brązach i kolorach ziemi. Projektant pokazał ciekawe faktury, zgrzebne wełny, skórę okraszoną zamkami, czy słynne już tie dye. Najmocniejszym punktem były dla mnie kożuchy i kamizele - obszerne, mięsiste, ciut postarzone, a także fantastyczne skórzane spodnie, zarówno w wersji dla pań, jak i panów. Trochę mniej zainspirowały mnie kopertowe sukienki, odstające duchem od reszty kolekcji. Nie można oczywiście mówić o wielkim designie, ale nie wszystko musi mieć skomplikowaną konstrukcję, by być pięknym ubraniem. Te od Kupisza są jak druga skóra, ulubiony ciuch posiadany od lat.

Jeśli ktoś miałby ochotę jeszcze skrytykować pokaz, można z pewnością wskazać na zbyt wolne tempo pokazu i inne drobiazgi. Osobiście, imponowała mi odwaga projektanta, by wykorzystać elementy patriotyczne, w kraju, gdzie wszelkiego rodzaju symbole traktowane są niezwykle serio.



zdjęcia: moda.wieszjak 

niedziela, 20 listopada 2011

nenukko empty sets

Nenukko nie jest dla każdego. Na pewno nie jest dla mojego chłopaka, który na widok poniższych ciuchów skrzywił się niemiłosiernie. Co dla mnie stanowi dodatkowy plus tych cudownie androgenicznych, żebraczo pięknych ubrań. 
Nenukko bardzo szybko wypracowało sobie charakterystyczny styl, a ich propozycji nie da się pomylić z niczym innym dostępnym na polskim rynku. 
W letniej kolekcji projektantki Nenukko rozwijają koncepcję tworzenia rzeczy swobodnych, unisex, miejskich, ale bez zadęcia. Nie ulegają presji sezonowych trendów, konsekwentnie eksperymentują z odcieniami szarości.
Formy są ciekawe, oryginalne, bez uszczerbku dla funkcjonalności. Gamę spranych kolorów urozmaica różnorodność faktur, gra proporcjami. Jest subtelnie, nieco poetycko, nawet nieziemsko. Estetyczną oszczędność projektów podkreśla nastrojowy lookbook.




źródło: nenukko

sobota, 19 listopada 2011

anna poniewierska wiosna lato 2012



Najnowsza kolekcja Anny Poniewierskiej, In Bloom, to piękne organiczne formy, intrygujące nadruki, ciekawe faktury. Nieoczywista zmysłowość, miękkość, delikatność kojarząca się z naturą. Jest tu sporo skromności, prostoty, ciszy, w której jednocześnie tkwi pewne wyrafinowanie. Kolory, zupełnie nie kojarzące się z wiosną, są wariacją na temat odcieni szarości i głębokiego fioletu. Na pierwszym planie jest krój - miękkie drapowania przeciwstawione precyzyjnym zaszewkom. Poniewierska zręcznie ukrywa swoją techniczną pracę, tworząc kreacje lekkie, eteryczne i kobiece.


źródło: moda.wieszjak

wtorek, 15 listopada 2011

surprise - look at me



Maciej Zień umie słuchać i wyciągać wnioski. Od wielu lat uchodzi za króla polskiej mody, ubierając gwiazdy i projektując pełne przepychu kreacje. Bogactwo przywodzące na myśl haute couture, rozmach godny czerwonego dywanu - jedni za to Zienia kochają, inni spychają go na margines mody zarezerwowanej dla celebrities. Pokazem na wiosnę lato 2012 projektant udowodnił, że potrafi być o wiele bardziej przyziemny, nie rezygnując z luksusowych materiałów i szlachetnych krojów. Zaskoczył dojrzałą wizją odważnie zinterpretowaną na nowo. Wykazał się pragmatyzmem, nie rezygnując jednocześnie z fantazji i doskonałego designu.



Nie zabrakło powłóczystych sukni do ziemi, bardzo glamour, a jednocześnie o wiele bardziej oszczędnych niż można by oczekiwać po Macieju Zieniu. Pięknie drapowane, zdobione koniecznym minimum, w ograniczonej do bieli, czerni i beży kolorystyce. Mnie najbardziej urzekły proste, niemalże sportowe projekty - tuniki i peleryny o asymetrycznym kroju i wyraźnych liniach. Zrelaksowane w formie kombinezony, miękko drapowane sukienki także stanowiły mocny punkt kolekcji. Po raz pierwszy pojawiły się u Zienia nadruki - nawiązujące do rzeźby wilczycy kapitolińskiej autorstwa Pawła Włociala (będącej inspiracją dla Look at me). Nowością były także sylwetki męskie, stylem zbliżone do głównej linii kobiecej.
Dla mnie największym plusem pozostaje myśl przewodnia kolekcji, połączenie praktyczności z udaną próbą zaspokojenia potrzeby piękna i luksusu. Zień udowadnia, że za jego popularnością nie stoi jedynie umiejętność przystrajania dodatkami, ale prawdziwy talent i precyzyjna wizja.

źródło: zien

środa, 9 listopada 2011

pinata

Co sezon niecierpliwię wyczekuję kolekcji Ani Kuczyńskiej. Wiem, że nie pójdzie na łatwiznę, nie postawi na skandal, nie zaoferuje bylejakości oprószonej dla efektu kolorowym lukrem. Kiedy pojawiły się zajawki letniej kolekcji, byłam zaintrygowana. Projektantka wspomniała bowiem, że do pracy zainspirowały ją czasy słynnego studio 54. Ostentacyjnie dekadenckie stroje Bianci Jagger czy luksusowo cekinowe kombinezony Diany Ross nie są tym, co kojarzyłoby się z firmowym minimalizmem Ani Kuczyńskiej. Wszystko stało się jasne po piątkowym pokazie Pinaty.



O samym pokazie pisano dużo. Że tłum, że niewiele osób mogło zobaczyć pląsy modelek, tańczących w rytm disco wewnątrz butiku. Że gościem specjalnym była Doda, i jak to Doda, prowokowała gołą pupą i wyzywającymi ruchami. Nie jestem specjalną fetyszystką damskich pośladków, więc goła pupa Dody nie przysłoniła mi kontekstu, w jakim wymieniona część ciała się znalazła. Jak większości gości, niedane było mi dokładne obejrzenie pokazu. To, co udało mi się zobaczyć, wymagało sporej gimnastyki. Pozostawało jedynie chłonąć atmosferę, która, przyznaję może naiwnie, była genialna. Dobra muzyka, błysk fleszy, migające między ludźmi modelki, mocna energia. Zaostrzyła apetyt na to, by kolekcję zobaczyć w całości i ze szczegółami.



Po obejrzeniu zdjęć z lookbooka, wszystko układa się w całość. Zaskakującą, sprawnie pomyślaną. W wykonaniu Kuczyńskiej, minimalizm może być sexi. Może być ostentacyjny, prowokujący, pozostając przy tym niezaprzeczalnie wysmakowany. Proste bluzki zyskują dzięki odważnym rozcięciom, baskinki dodają kobiecości. Oszczędna zmysłowość brzmi jak oksymoron, ale u Kuczyńskiej wszystko tworzy logiczną całość. Doskonałe materiały, konkretne faktury i proste kroje powściągają luksusowy styl lat 70. Kolekcję rygorystycznie spina ograniczona paleta, zapewniając czystość linii i estetyczny porządek.
Mimo oczywistych inspiracji, Pinata jest niesamowicie nowoczesna, świeża. Minimalizm ze szczyptą dekadencji zyskuje nowego wymiaru. Jednocześnie nowatorski i klasyczny, w moim subiektywnym odczuciu, stawia Anię Kuczyńską na piedestale polskiej mody.




źródło: aniakuczynska