Może będzie to dość kontrowersyjne stwierdzenie, ale nigdy nie rozumiałam fenomenu Karla Lagerfelda jako projektanta Chanel. Lubię jego kolekcje dla Fendi czy własnej marki, ale kompletnie nie czuję propozycji pod szyldem Chanel. Nie widzę w nich nowatorstwa, uroku czy siły. Nie wzbudzają we nie żadnych szczególnych emocji. Podobnie jest z wiosenną kolekcją.

Tym, co mnie najbardziej urzeka w tym sezonie są z pewnością detale. Perfekcyjne wykończenia, misterna robota zdobień. Karl jest kreatorem - obok ubrań tworzy pewną historię, atmosferę. To go, przynajmniej dla mnie, broni. Bez dodatkowych rekwizytów, całość wypada niezbyt wyraziście, poprawnie.
źródło: style