Wykorzystywanie przez Isabel Marant niemalże opatentowanej formuły na paryski, niewymuszony szyk, staje się powoli kontrowersyjne. Powtarzające się sylwetki i znikoma inwencja spotykają się z krytyką, choć ubrania Marant wciąż posiadają w sobie pewien urok, stanowią przedmiot pożądania. Balansują pomiędzy luksusem (ceny wciąż kwalifikują produkt raczej w sferze ekskluzywnej), a przystępnością (bardzo łatwe, praktyczne sylwetki). Marant projektuje dla siebie, tworząc wizję nowoczesnej dziewczyny, swobodnej, pełnej wdzięku i lekkości, trafiając w gust szerokiego odbiorcy. Strategia dobra, choć krótkotrwała. Ciekawi mnie, jak długo będzie istniało zapotrzebowanie na podobne do siebie krótkie sukienki, dopasowane spodnie i luźne swetry.
Tym, co wyróżnia między sobą kolekcje Isabel Marant, są źródła inspiracji projektantki, wpływające na detale i ducha kolekcji. W tym sezonie wyraźnie przebrzmiewają cytaty rodem z Teksasu - kowbojskie buty, haftowane koszule i spodnie, frędzle - odświeżają sprawdzone sylwetki i ograne proporcje. Kolekcja jest łatwa, praktyczna, ładna. Idealnie sprawdzi się na co dzień. Jednak to może nie wystarczyć, by Marant utrzymała się na dotychczasowej fali.
source - thefashionspot
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz