Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Phoebe Philo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Phoebe Philo. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 marca 2012

celine aw12/13

Po kilku latach pracy w Celine, Phoebe Philo zdobyła na tyle ugruntowaną pozycję, że może dyktować warunki. Ze względu na zaawansowaną ciążę projektantki w tym sezonie pokaz Celine ograniczono do skromnej prezentacji dla wybranej publiczności. Jednak na tym kończą się ustępstwa. Philo stworzyła mocną, dynamiczną kolekcję bazującą na obszernych płaszczach. Sylwetki zostały wyraziście zarysowane, zamknięte zdecydowanymi liniami. Widać sporo architektonicznych form i graficznych inspiracji. Motywem spinającym kolekcję okazały się zamki - wszyte w nogawki spodni, przecinające płaszcze i żakiety. Dodały siły, nawiązując do punkowego ducha, stanowiąc świeży kontrast dla luksusowych materiałów. Trzeźwe podejście Philo zapewniło po raz kolejny kolekcję oszczędną, wyrazistą, konkretną, jej talent - urozmaicenie, rebelię, znaczenie.




 source - thefashionspot

środa, 11 stycznia 2012

celine pre fall 2012

Już na początku tekstu potrzebne będzie wyjaśnienie: jestem fanką Phoebe Philo. Od czasów debiutu w Chloe po niedawną rewolucję w Celine, projekty Brytyjki uważam za mistrzowskie oddanie ducha naszych czasów. Philo projektuje tak, jak chcą się nosić nowoczesne, ambitne kobiety, które dawno porzuciły ubieranie się dla przyjemności mężczyzn. Propozycje z metką Celine to maksimum komfortu, jakości, szyku, którego nikt poza kobietami nie doceni. Philo rozpoczęła minimalistyczną rewolucję, wypromowała nową estetykę, wprowadziła nowe proporcje. Jej projekty są idealnie wyważone, w oszczędny sposób wyrafinowane. Przyzwyczaiła mnie do pewnego poziomu. Być może dlatego, w przypadku nowej kolekcji Celine, tym co od razu zwróciło moją uwagę, są pewne nawiązania do prac Stelli McCartney ( szara sukienka z pierwszego rzędu ma formę niemal identyczną, co złote projekty McCartney z zimy 2011) lub Rafa Simonsa (kolekcja dla Jil Sander wiosna 2011). Dla mnie, nawet jeśli jest niezamierzone, takie podobieństwo jest niedopuszczalne w przypadku projektantki tej klasy.
Poza tym, pre-fall Celine to przede wszystkim doskonałe, oversizeowe płaszcze i garnitury. Jest nonszalancko, ale z klasą. Pojawiają się zróżnicowane faktury i kroje, uspokojone wspólną kolorystyką. Coraz śmielej pojawiają się nadruki i futra. Wśród dodatków bez zmian - torby pozostają bezkonkurencyjne.





źródło: style

wtorek, 4 października 2011

celine spring summer 2012

Letnia kolekcja Celine tym razem bardzo jesienna. Phoebe Philo kontynuuje romans z zimowymi kolorami - zwłaszcza bordo i zielenią. Także kroje, trochę wiktoriańskie, surowe, nie należą do takich, które mogły by kojarzyć się nam z latem. To jednak nie przeszkadza w świetnym przyjęciu kolekcji. W przypadku Philo wszelkie zachwyty wydają się oczywistością i można by je tylko mnożyć bez końca.




Niewątpliwym talentem Philo jest zdolność wykorzystywania tradycyjnych elementów krawiectwa i interpretowania ich w zupełnie nowy, świeży sposób. Projektantka ogranicza formy do minimum, hołdując oszczędnej estetyce. Pozwala sobie natomiast na delikatne szaleństwo w doborze materiałów, chętnie sięga po skórę i kontrastuje ją z delikatniejszymi materiałami. W tym sezonie Celine proponuje także świetne dodatki - piękne buty i luksusowe torby.




źródło: style

piątek, 2 września 2011

złota dziewczyna


Poważnie, Phoebe Philo jest współczesnym Midasem – wszystko, czego dotknie natychmiast odnosi sukces. Kiedy pracowała dla Chloe jej zwiewne sukienki połączone z ciężkimi dzianinami nosiły wszystkie modne dziewczyny. Dzięki Philo paryska marka znowu była na topie. Kiedy projektantka zdecydowała się odejść ze świata mody, by zająć się życiem rodzinnym wszyscy byli w szoku. Wiadomo – branża jest bezwzględna, a pamięć klientów krótka.



Jednak sztywne zasady nie są dla Phoebe. Nie dość, że po przerwie dom mody Celine zaproponował jej pozycję dyrektor kreatywnej, to jeszcze Philo zorganizowała prawdziwą modową rewolucję. Tak, jak wcześniej Chloe, dziś Celine jest jedną z najgorętszych marek, a projekty Philo natychmiast zamieniają się w must-have. Projektantka nie tworzy już romantycznych, delikatnych kolekcji, ale mocno stąpa na ziemi.
Kolekcje dla Celine do utylitarny szyk. Od wąskich spodni, przez wygodne dzianiny i wełniane płaszcze, wszystko odszyte jak od linijki, Philo proponuje proste elementy klasycznej garderoby. Nie szokuje, nie eksperymentuje. Doskonale wie, czego chce, a jej twórcza pewność wyraża się w nowoczesnych, miejskich kolekcjach.



Phoebe Philo idealnie wyczuwa czego pragną dojrzałe dziewczyny z miasta. Sama jest jedną z nich, i to tą najfajniejszą. Klasyka od Celine jest ultra prosta, bez zbędnych dodatków, prawie surowa, perfekcyjna. Bez nadęcia, bez przesady. Philo idealnie miesza męskie z damskim, lekkie z ciężkim. W nadchodzącym sezonie stawia na więcej luksusu – proponuje patchworkowe futra, miękkie kaszmiry. Bawi się geometrią i kolorami, choć bez szaleństw. Szyje proste sukienki na dzień, zabójcze spodnie – idealnie skrojone, „ulepszające” proporcje. Wprowadza sportowe elementy interpretując na nowo garderobę dżokeja. Projektuje mistrzowskie dodatki. Sporo matematycznej precyzji, zdrowo rozsądkowych obliczeń i szczypta intuicji. Prosty przepis na sukces w wydaniu perfekcyjnej Phoebe Philo.




źródło: style

piątek, 26 sierpnia 2011

september issue

Bardzo lubię końcówkę sierpnia, kiedy pojawiają się fantastyczne sesje z kolekcjami na nowy sezon, a wrześniowe wydania magazynów są pełne nowości, pięknych zdjęć i jeszcze piękniejszych ubrań. Redaktorzy i styliści przedstawiają nowe sylwetki, nowe wcielenia, interpretując wizję projektantów. Dużą sztuką jest pokazać nowe oblicze ubrań, które widzieliśmy na wybiegu.

Dlatego jedną z moich ulubionych sesji jest A Journey to the Modern Class z chińskiego Vogue'a. Prosty pomysł, dynamiczne ujęcia, stonowana kolorystyka wydobywają miękkość najnowszej kolekcji Celine, delikatność i subtelność tych nowoczesnych, miejskich projektów. Na pozór niewyszukana, prosta sesja, ale efekt piorunujący. Duże brawa dla stylisty Kevina Chow i fotografa Stocktona Johnsona.







źródło: fashiongonerogue

niedziela, 14 sierpnia 2011

luks

Michael Kors od zawsze kojarzył mi się z klasyką i luksusem. Pamiętam jego proste, wysmakowane i eleganckie projekty dla Celine, na długo przed tym jak markę zrewolucjonizowała Phoebe Philo. Później Kors przypomniał mi się występami w Project Runway, gdzie co tydzień oceniał starania młodych projektantów, wykazując się specyficznym poczuciem humoru. Niedawno Michael obchodził okrągłą rocznicę działalności - 30 lat w biznesie. Dlatego swoim pokazem na jesień zima 2012 powrócił do korzeni - lat 70. Cekiny, drapowania, kombinezony - jednak bez odrobiny kiczu, za to z pełnym wysmakowaniem. 




Doskonałej jakości materiały, proste fasony - z jednej strony zachowawcze, z drugiej - klasycznie eleganckie. Bez przesady, zrelaksowane, a wciąż stylowe. Począwszy od lejących się kombinezonów, piżamowych spodni na fajnych dzianinach skończywszy - to idealne, miejskie ubrania dla dojrzałych kobiet ceniących wygodę i luksus. Minusem są jedynie ostentacyjne futra. 




W tym sezonie Kors zaskoczył mnie dodatkami - piękną biżuterią i butami. Plusem jest też to, że na wybiegu pojawiło się sporo znanych, a dawno niewidzianych twarzy -Danielle Zinaich, Angela Lindvall oraz Frankie Ryder. Praktyczne podejście i głowa do interesów na pewno zapewnią Korsowi kolejne dekady w biznesie.








źródło:style